Schronisko w Nowym Dworze Mazowieckim przy ul. Leśnej wzbogaciło się o plac zabaw dla psów. Najwięksi szczęściarze mają tam do dyspozycji domki z ogródkami. O bieżącym działaniu, rzeczach dobrych i problemach rozmowa z Iwoną Kowalik prezes fundacji Przyjaciele Braci Mniejszych.
Wszystkie psy w nowodworskiej placówce wychodzą codziennie na spacer, co nie jest normą dla tego typu miejsc. Jednak wciąż większość z 400 przebywających tam zwierząt mieszka w niewielkich, betonowych boksach. „Kurier Nowodworski” spotkał się z Iwoną Kowalik, która prowadzi tę placówkę już kilkanaście lat.
To było jej marzenie, które udało się zrealizować wielkim wysiłkiem. Plac zabaw i domki z ogródkami dla psów to owoc współpracy z producentem karmy „Psi Bufet”. Jednak schronisko boryka się też z problemami.
Droga dojazdowa do placówki, która dotychczas była dla pracowników i gości komfortowa trafiła w ręce prywatnego właściciela, a obecna droga nie pozwala na dojazd ciężarówkom z karmą.
Pracownicy taczkami, na piechotę muszą dowozić do schroniska nieraz trzy tony karmy.
Inną bolączką placówki jest konieczność opłat za wodę, która dotychczas była darmowa. Teraz schronisko, po budowie w okolicy cmentarza, zostało podłączone do innego źródła wody, za którą wkrótce będzie musiało płacić. Idzie zima, która generuje dodatkowo niemałe koszty opału.
Miejsce to przyjmuje zwierzęta także z okolicznych powiatów, a nawet z znacznie oddalonego Płocka.
Właścicielka apeluje do władz o rozwiązanie tych problemów, które stawiają dalszą działalność placówki w trudnym położeniu.
Zachęca też: adoptujmy pieski zamiast je kupować. Najlepsi przyjaciele człowieka czekają na to, by odmienił się ich los.