„Cezar się nie starzeje. On dojrzewa” – rozmowa z Jackiem Kowalskim

Date:

TO TEŻ CIĘ ZAINTERESUJE:

W Nowym Dworze Mazowieckim czas płynie nie tylko na zegarach, lecz także w postaci rozwoju, zmian i wyzwań. O historii, teraźniejszości, perspektywach i miłości do miasta rozmawiamy z Jackiem Kowalskim, który od 23 lat pełni funkcję burmistrza. W wywiadzie-rzeka poruszyliśmy wątki potrzebnych inwestycji, problemów lotniska w Modlinie, wykluczenia komunikacyjnego, wyzwań związanych z urbanizacją czy zbliżających się wyborów samorządowych.

Sebastian Warowny, Kurier Nowodworski: Panie Burmistrzu, w jakim stanie zastał Pan Nowy Dwór Mazowiecki obejmując urząd?

Jacek Kowalski, burmistrz Nowego Dworu Mazowieckiego: To były zupełnie inne czasy. Inne uwarunkowania dla całej Polski, dla samorządu również. Nie byliśmy jeszcze członkiem Unii Europejskiej, co za tym szło – nie płynęły szerokim strumieniem środki finansowe. Stan obiektów oświatowych był dość słaby, trzeba było je remontować i tak naprawdę robić wszystko od podstaw, jak np. kanalizację, której nie było jeszcze w całym mieście. Zadań było dużo, a środków nie za wiele. Trzeba było każdą złotówkę oglądać z dwóch stron przed wydaniem i miejsc, gdzie środki można było pozyskać było zdecydowanie mniej niż w tej chwili. Zrobiliśmy przede wszystkim dokumenty strategiczne i plan miejscowy praktycznie dla stu procent powierzchni miasta. To były dokumenty podstawowe, które pozwalały się miastu rozwijać. Przygotowywaliśmy się do akcesji i inwestycji, na które zamierzaliśmy pozyskiwać środki europejskie. Mówię „my”, bo nie tylko ja byłem w to zaangażowany. Wtedy byłem wybrany jeszcze przez radę miejską, po drugie wcześniej byłem przewodniczącym Rady Miejskiej, więc zawsze darzyłem dużym szacunkiem zarówno Radę, jak i radnych. W międzyczasie robiliśmy to, co można było w szkołach i przedszkolach oraz obszarach, na które było nas wtedy stać.

SW: Co się zmieniło od tego czasu i jakie główne osiągnięcia lub inicjatywy uważa Pan za najważniejsze w okresie swojej kadencji?

JK: Zawsze będę mówił, że najważniejszy jest Mazowiecki Port Lotniczy Warszawa-Modlin.

SW: Z tego miasto ma największe korzyści.

JK: Nie tylko miasto. Całe północne Mazowsze. To jest kilka tysięcy miejsc pracy, bo przecież nie mówimy tylko o tych, którzy pracują na lotnisku. Zawsze powtarzam, że ilość osób, które przekraczają granicę codziennie to około 1700. Ta masa ludzi musi być obsłużona, głównie przez lokalnych usługodawców i handlowców. Mamy jeszcze taksówki, autobusy, pociągi, hotele, hostele, parkingi, obiekty gastronomiczne i handlowe, centra logistyczne, nawet specjalną strefę ekonomiczną. Myślę, że to jest rzecz ogromna, nie przez wszystkich doceniana. Często lepiej widoczna na zewnątrz niż u nas. Jednak podczas pandemii, kiedy lotnisko zostało zamknięte nastąpiło załamanie lokalnego rynku i wiele osób straciło dochody lub ich znaczną część. Wtedy wyraźnie było widać jakie znaczenie dla lokalnej gospodarki ma port lotniczy. Obecnie również płynie wiele sygnałów od przedsiębiorców, czujących się niepewnie w obliczu szumu medialnego, związanego z negocjacjami z głównym lotniskowym przewoźnikiem, czyli Ryanairem. I znowu ujawnia się skala wpływu lotniska na lokalną gospodarkę. Przy okazji chciałem zapewnić o moim zaangażowaniu, uwadze i staraniach w tej sprawie, które, mam nadzieję doprowadzą do efektu pozytywnego dla wszystkich.

SW: Czyli nie uważa Pan, że zapowiedzi Ryanaira a propos redukcji rozkładów lotów z nowodworskiego lotniska mogą odbić się na mieszkańcach i mieście?

JK: Po obcięciu tych 20 proc. dalej jest o 400 operacji miesięcznie więcej niż podczas ubiegłej zimy, więc nie odbije się to w znaczącym stopniu na obrotach okolicznych przedsiębiorstw. To może być element negocjacji. Ryanair jest największą linią lotniczą na świecie i może sobie pozwolić na takie ruchy, jednak w rezultacie wygra i tak rachunek ekonomiczny, bo to firma prywatna. Byłoby dobrze gdyby tymi kategoriami rozumowały również przedsiębiorstwa państwowe, jak na przykład PPL (Polskie Porty Lotnicze – przyp. red.) w tej chwili. Z doniesień prasowych wynika, że próbuje przyciągnąć Ryanaira za wszelką cenę do Radomia kosztem Modlina.

SW: Skoro rozmawiamy o inwestycjach z przeszłości, to zapytam też o inwestycje, które mogą być zrealizowane w przyszłości.

JK: Port lotniczy to, zapewniam Pana, inwestycja dotycząca jak najbardziej przyszłości. Przy okazji chciałbym wyjaśnić pewne wątpliwości, które wysuwają osoby nie do końca orientujące się w budżecie miasta, nawet niektórzy radni: nasze miasto wpłaciło finansowy udział do spółki, który zwrócił się już z nawiązką w podatkach, opłatach za wycinkę drzew, a przede wszystkim w podatkach od osób, które uruchomiły potrzebną lotnisku działalność gospodarczą. Do funkcjonowania portu lotniczego Miasto nie dopłaca ani grosza.

Teraz mocno inwestujemy w drogi, bo ta infrastruktura już się trochę zamortyzowała. To ulice Ledóchowskiego, Poniatowskiego i kilka innych, również w Twierdzy. Program, który realizujemy dotyczy również ulic w centrum miasta, które są objęte opieką konserwatorską. Robimy odwodnienie w centrum, gdzie mamy problemy z zastoinami wody. Budujemy kanalizację deszczową częściowo na tych ulicach, a później będziemy kładli nowe nawierzchnie. Związane z przyszłym wizerunkiem miasta są inwestycje nad Narwią i w jej pobliżu. Otworzyliśmy bulwary, nową plażę, rewitalizujemy Plac Solny. Napotykamy pewne trudności płynące ze strony różnych nadrzędnych instytucji, jak „Wody Polskie”, które na przykład nie chcą wyrazić zgody, żeby za wałem cokolwiek zrobić. W takich przypadkach uzgodnienia i wyszukiwanie sposobów kompromisowych kosztuje nas sporo czasu. Po oddaniu do końca tego roku Placu Solnego zamierzamy poruszać się dalej wzdłuż rzeki i zaplanować nową dzielnicę przy ulicy Bohaterów Modlina. I to jest również zadanie na przyszłość. Podobnie jak zagospodarowanie Kępy Nowodworskiej, bo ona według miejscowego planu zagospodarowania powinna być osiedlem mieszkaniowym. Wiemy czego chcemy i jak miasto ma wyglądać, natomiast czasem pewne rzeczy przyśpieszają albo spowalniają ze względu na to, że musimy stale pozyskiwać środki unijne lub inne zewnętrzne. To trochę bolesne, że ktoś w Warszawie decyduje jaka inwestycja w Nowym Dworze Mazowieckim będzie realizowana w pierwszej kolejności, a która wcale. Według mnie byłoby znacznie lepiej, gdybyśmy jako społeczność mieli większy udział w dochodach z PIT-u i to radni oraz mieszkańcy miasta decydowaliby, co jest potrzebne w pierwszej kolejności, a nie ktoś w ministerstwie.

SW: W naszej ostatniej rozmowie wspomniał Pan, że niedługo ma być podjęta decyzja dotycząca komunikacji miejskiej na lata 2023-2025. Miasto rozpisze kolejny przetarg czy zakupi autobusy i będzie realizowało przewozy we własnym zakresie?

JK: Nie kupujemy autobusów, robimy kolejny przetarg. Pewnie poczekamy przynajmniej do 1 grudnia 2025 roku, kiedy to wejdzie obowiązek posiadania jednej trzeciej autobusów elektrycznych i być może do tego czasu pojawią się środki zewnętrzne, które pozwolą nam takie pojazdy zakupić. Na razie przeanalizowaliśmy to szczegółowo i opłacalność takiego przedsięwzięcia jest mała, w związku z tym na razie lepiej oddać komunikację miejską w ręce doświadczonych fachowców. Do czwartku (21 września – przyp. red.) jest termin składania ofert. Wysłaliśmy zapytanie do sześciu zainteresowanych firm, mimo że w przetargu tylko dwie wzięły udział i prosiliśmy o cenę na ten okres przejściowy.

SW: Nie uważa Pan, że mieszkańcy powiatu nowodworskiego mogą czuć się wykluczeni komunikacyjnie? Nadal nie ma przewozów autobusowych obejmujących cały powiat. Ponadto mało jest połączeń autobusowych bezpośrednio do Warszawy.

JK: Zgadzam się z oceną mieszkańców i sam boleję nad tym jak skonstruowane są prawne i finansowe podstawy systemu komunikacji zbiorowej. W tej sytuacji przewoźnicy operujący na trasach do Warszawy mierzą się z rachunkiem ekonomicznym, który zmusza do redukcji czy rezygnacji z połączeń potrzebnych mieszkańcom. Zapowiedzi dotyczące naprawy sytuacji komunikacji lokalnej pozostały w dalszym ciągu obietnicami.

Na szczęście mamy komunikację kolejową, która jest świetna. Jej częstotliwość jest dzięki lotnisku podwójna, bo do zwykłych pociągów dochodzą kursy lotniskowe. Oczywiście nie mogę odpowiadać za prywatne firmy, ale jeśli chodzi o komunikację po terenie powiatu, to ona jakoś działa. Pomiechówek organizuje swoją i ona jeździ do Nowego Dworu, oprócz kolei, Czosnów ma linię „4”, która także jeździ do Nowego Dworu, z Nasielskiem mamy połączenie kolejowe, poza naszym powiatem jeździ ZTM z Wieliszewa i Jabłonny. Przepisy prawa umożliwiają innym gminom, poza gminą będącą stolicą powiatu, pozyskanie funduszy na to, żeby do tej stolicy powiatu dojechać.

Advertisement

SW: Jak miasto radzi sobie z wyzwaniami związanymi z urbanizacją i wzrostem liczby mieszkańców? Na terenie Nowego Dworu Mazowieckiego budują się liczne osiedla mieszkaniowe. Można powiedzieć, że miasto stało się taką sypialnią Warszawy.

JK: Jak wszystkie miasta wokół Warszawy. Tu się nie odróżniamy od miast aglomeracyjnych. Razem z wójtami, burmistrzami i prezydentami tych miejscowości mamy wspólną organizację Stowarzyszenie Metropolia Warszawska, czyli podmiot, który zajmuje się dzieleniem środków potrzebnych na finansowanie zintegrowanych inwestycji terytorialnych. Razem chcemy zainicjować dyskusję dotyczącą wspólnej komunikacji, bo wszyscy widzą, że tam gdzie jest dobra komunikacja więcej się buduje. Jak pan spojrzy na to, w promieniu półtora kilometra od stacji kolejowej kwitnie budownictwo. Wynikałoby z tego, że mamy bardzo dobrą komunikację, bo buduje się u nas bardzo dużo. To, oprócz oczywistych plusów rozwojowych stanowi także problem. Problemem jest rosnąca liczba samochodów, ograniczenia w podaży usług publicznych. Jak do tej pory radzimy sobie z tym dosyć dobrze. Mamy wystarczającą ilość miejsc w szkołach i przedszkolach, rozwijamy zajęcia pozaszkolne dla dzieci, skwery i place zabaw, miejsca rekreacyjne. Budujemy dużo ścieżek rowerowych i nowych rozwiązań drogowych, żeby usprawnić ruch samochodowy. Jednak rozwój ma swoje koszty społeczne, a wygoda posiadania większości potrzebnych do życia towarów i usług w okolicy 15 minut jazdy rowerem jest współczesnym trendem i celem dla wielu miast na świecie.

SW: Mieszkańcy od wielu lat skarżą się na niedziałające platformy na windy w przejściu podziemnym pod torami przy dworcu PKP. Administratorem obiektu są Polskie Linie Kolejowe, ale czy miasto podjęło jakieś konkretne kroki, żeby temu zaradzić?

JK: My nieustannie rozmawiamy z PKP, które podobno już złożyły do swojego kierownictwa zapotrzebowanie na pieniądze. Jeśli wszystko dobrze im się ułoży, to w przyszłym roku powstanie prawdziwa winda. To miejsce, gdzie obecnie znajduje się ta platforma, będzie zadaszonym wejściem do windy, a szyb windowy będzie obok. Taki dłuższy, że rower wejdzie i każdy wózek. Zadeklarowałem że Miasto wykona dokumentację, ale żeby wydać środki publiczne na nie swoje zadanie, trzeba podpisać porozumienie na ten temat. Kolej jednak nie chciała, bo stwierdziła, że oni sami to zrobią. Czekamy na to, mam nadzieję, że winda powstanie w przyszłym roku, bo taki jest plan.

SW: Wielkimi krokami zbliżają się wybory samorządowe. Czy planuje Pan ubiegać się o reelekcję?

JK: Tak oczywiście, ja naprawdę kocham to, co robię i nasze miasto. Mimo że zrobiliśmy już dużo, to jeszcze jest parę rzeczy do wykonania. Nie widzę się na razie w innym miejscu i jeśli mieszkańcy zechcą, chętnie podejmę się raz jeszcze tego wyzwania.

SW: To jakie są główne cele na Pana przyszłą kadencję, jeśli zostanie Pan wybrany?

JK: Idziemy w tym kierunku, który jest przyjęty. Będziemy rozwijali przestrzenie miejskie służące wypoczynkowi i rekreacji, zwiększali dostępność infrastruktury służącej mieszkańcom do spędzania wolnego czasu, no bo tak jak pan powiedział, deweloperzy robią „betonozę”, a my nie mamy na to wpływu. Mam nadzieję, że kiedyś będzie można skłonić ich do pewnych rozwiązań, ale jak nie ma ustawowego przymusu, to nikt inny ich nie przymusi. Tymczasem koncentrujemy się na tym, aby dotychczasowi mieszkańcy odczuli znacząco poprawę jakości życia w naszym mieście, nie tylko z powodu dostępności pracy czy mieszkania, ale także miejsc, w których oni i ich dzieci mogą czuć się bezpiecznie i wypoczywać.

SW: Czym planuje się Pan zająć po zakończeniu kariery politycznej? Czy ma Pan jakieś konkretne plany na przyszłość?

JK: Nie, ja od zawsze byłem burmistrzem (śmiech). Ale rzeczywiście, to już są 23 lata, a mimo wszystko czas leci. Jak zaczynałem to miałem 28 lat, teraz już 51. Ciężko jest się pewnie przestawiać w takiej sytuacji, ale kiedyś będę musiał i liczę się z tym. Raczej jestem osobą kreatywną i myślę, że bym sobie poradził w życiu, jednak cokolwiek by to nie było, chciałbym, żeby było związane z samorządem, bo po prostu na tym się najlepiej znam i bardzo to lubię. Najlepiej gdyby to zajęcie było związane z naszym miastem, bo kocham to miejsce, w nim będę żył i mieszkał do śmierci.

SW: Czyli nie jest Pan za dwukadencyjnością samorządów?

JK: Powinni decydować ludzie. Zawsze. Prawdopodobnym założeniem ustawy o dwukadencyjności był fakt, iż partie polityczne lubią mieć wpływ na społeczność lokalną i co pięć czy dziesięć lat będzie można umieścić na stanowisku wójta kogoś ze swojego grona. Mimo to mieszkańcy pokazują w wyborach, że wolą kandydatów niezależnych, bo realizują ich lokalne potrzeby, a nie partyjne.

SW: Dziękuję za rozmowę!

Advertisement
spot_imgspot_imgspot_imgspot_img

Czytaj także:

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here

Podziel się wiadomością

Zapisz do newslettera

spot_imgspot_img

Chętnie czytane

Czytaj także
Czytaj także

Zakroczym. Uciekając przed policją, zanurkował w stawie

Patrolujący rejon gminy Zakroczym policjanci w Mochtach - Smok...

Pomiechówek zdobył dofinansowanie na wymianę oświetlenia

Ok. 700 tys. zł. z "Polskiego Ładu" zostanie zainwestowanych...

Poziom wody w Wiśle między Warszawą a Modlinem rośnie. Kiedy spodziewana jest fala kulminacyjna?

Od soboty, 14 września 2024 r. powódź niszczy południe Polski. Najgorzej sytuacja przedstawia się na Opolszczyźnie, Dolnym Śląsku, Śląsku i w Małopolsce. Pod wodą znalazło się wiele miejscowości. W pozostałych miastach i miasteczkach ogłoszono alarmy przeciwpowodziowe. Straty spowodowane przez ten żywioł będą liczone w milionach złotych. Jak przedstawia się sytuacja na Wiśle i czy mieszkańcy powiatu nowodworskiego mają się czego obawiać?

Konkurs dla dziennikarzy mediów lokalnych i regionalnych!

Marszałek Województwa Mazowieckiego Adam Struzik zaprasza do udziału w...