
47-letnia Wioletta mierzy się z najtrudniejszym przeciwnikiem, jakim jest nowotwór złośliwy trzustki. Diagnoza, którą usłyszała w lipcu 2022 r. zmieniła jej życie o 180 stopni. Wioletta ma jednak dla kogo żyć i nie poddaje się w walce ze śmiertelną chorobą. Aby jej pomóc potrzebne są pieniądze na kosztowne leczenie i terapię.
– Mam dopiero 47 lat i wydawałoby się, że całe życie przed sobą. Nic nie wskazywało tego, co mi się przytrafi. Ot zwykła codzienność, praca dom, poświęcenie całego możliwego czasu synowi, który wymaga specjalistycznej opieki i rehabilitacji ze względu na obniżone napięcie mięśniowe. Objawy mogłam ignorować przez jakiś czas, ale w końcu mój stan zdrowia tak się pogorszył, że musiałam skonsultować się z lekarzem. Bóle brzucha, ciągłe wymioty i niekontrolowana utrata wagi, zmusiły mnie do wizyty u gastrologa. Diagnozę otrzymałam 13 lipca 2022 r. To był najgorszy dzień w moim życiu. Diagnoza obudziła we mnie lęk, jakiego wcześniej nie znałam. Jednak to nie o siebie się bałam, lecz o mojego malutkiego synka, dla którego jestem jedynym rodzicem. Ten lęk już mnie nie opuścił. Jest ze mną codziennie, przez cały czas. Z nim się budzę i z nim zasypiam, o ile w ogóle zasnę. Co będzie z moim synkiem, kiedy mnie zabraknie? – czytamy na zbiórce portalu zrzutka.pl.
Wizyty u onkologa pochłaniały coraz więcej oszczędności Wioletty i jej córek. Brak środków finansowych był jednak tylko zalążkiem problemów. Kolejne badania wykazały bowiem, że pojawiły się przerzuty. Nowotwór zaatakował wątrobę, nerkę i głowę. Rak nie oszczędził nawet skóry, bo u Wioletty wykryto czerniaka złośliwego. Na szczęście mieszkanka Nowego Dworu Mazowieckiego trafiła pod opiekę bardzo dobrego onkologa, który podjął się walki o jej życie. Wioletta zaczęła przyjmować immunoterapię, która dała jej nadzieję na lepsze jutro. Potem przeszła przez trzy cykle chemioterapii, wycieńczające jej organizm. Chemioterapia jednak przynosiła efekty, dlatego Wioletta dalej wierzyła, że uda jej się pokonać tę chorobę. Niestety radość nie trwała zbyt długo, ponieważ w grudniu ubiegłego roku podczas czwartej chemii dowiedziała się, że ma żółtaczkę, ostre zapalenie wątroby oraz cukrzycę insulinową. W styczniu br. wyniki Wioletty znowu się pogorszyły. Lekarze widząc determinację 47-latki, postanowili pomóc jej, wdrażając dodatkowy lek. Po kolejnych 17 dniach Wioletta dostała warunkowy wypis ze szpitala i mogła wrócić do rodziny.
Obecnie życie Wioletty to nieustanna podróż między szpitalem a domem. 47-latka musi jeździć trzy razy w tygodniu do szpitala oddalonego o 60 km. Sytuacja jest dla niej bardzo ciężka, szczególnie w czasie wzrastającej inflacji. Większość pieniędzy pochłania samotne wychowanie i utrzymanie syna, przez co brakuje pieniędzy na leczenie. Pani Wioletta marzy o tym, żeby wprowadzić swojego 6-letniego syna w dorosłość. Chce widzieć, jak dorasta i przechodzi przez wszystkie szczeble swojego życia. Aby jej w tym pomóc, potrzebne są środki finansowe na kosztowne leczenie i terapię. Każda wpłacona złotówka jest na wagę życia nowodworzanki.
Zbiórka na leczenie pani Wioletty jest dostępna pod tym adresem.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie