
Obecne przepisy dotyczące wprowadzania psów do Kampinoskiego Parku Narodowego są jednoznaczne. Komendant Straży KPN Pan Grzegorz Kondracki wyjaśnia, że w obecnym stanie prawnym pies w parku nie powinien się znaleźć. Szczególnie pies biegający luzem bez smyczy. Czy pies faktycznie stanowi zagrożenie dla ekosystemu? Jakie zagrożenia stanowi Park dla psa? O tym opowiedział nam Strażnik Parku - Pan Wojciech Różański.
Obecne przepisy dotyczące wprowadzania psów do parku narodowego są jednoznaczne. Jak wyjaśnia Grzegorz Kondracki, Komendant Straży Parku:
– Generalnie w obecnym stanie prawnym pies w parku niestety nie powinien się znaleźć. Ponieważ ustawa tego zabrania, a już szczególnie pies biegający luzem bez smyczy, bo dodatkowo, że łamie to zapisy ustawy o ochronie przyrody. Jest zabronione w kodeksie wykroczeń Artykuł 166 kodeksu wykroczeń jasno stanowi, że puszczanie luzem psa w lesie stanowi wykroczenie. – mówi Komendant.
W kodeksie wykroczeń istnieje przepis jasno określający zakaz puszczania luzem psów w lesie. Mandaty za to wykroczenie mogą wynosić od 20 do 500 zł, w zależności od sytuacji.
Istnieją pewne wyjątki.
– Nie dotyczy poszukiwań, nie dotyczy szkoleń, nie dotyczy czynności związanych z polowaniem. Dlatego też, u nas w parku, niestety te psy nie są mile widziane w tym momencie. – wyjaśnia dalej Pan Kondracki.
Jednak wkrótce może dojść do zmian. Trwa praca nad dokumentem "Plan ochrony", który ma określić zasady dopuszczenia psów na wyznaczonych szlakach turystycznych, ale tylko pod warunkiem, że będą prowadzone na smyczy.
– Powstaje dokument „Plan ochrony”. Jest to wieloletni dokument, w którym obecność psa będzie dopuszczona na wyznaczonych szlakach turystycznych. Warunkiem koniecznym będzie to, żeby ten pies był na smyczy. W tej chwili spotykając psa w lesie, niestety właściciel psa musi liczyć się z tym, że zostanie mu zwrócona uwaga. W najgorszym wypadku zostanie ukarany mandatem. – mówi Komendant.
Mandat może być przyznany w zależności od stopnia zawinienia.
– Musimy rozważyć intencje sprawcy, sposób zachowania. Jeżeli ktoś celowo puszcza psa, żeby pobiegał sobie za sarną, żeby pies się wybiegał, żeby pies miał radość to w tym momencie na wyrozumiałość raczej nie powinien liczyć. Jeżeli ktoś z niewiedzy zaraz tego psa przywołała do siebie i weźmie na smycz w takim wypadku skończy się pouczeniem. Każda osoba, która popełniła wykroczenie strażnik stwierdzi, że zostało popełnione wykroczenie, proponowany jest mandat Karny. Osoba ta ma prawo odmówić przyjęcia tego mandatu, wówczas my mamy obowiązek skierować sprawę do sądu i to sąd orzeka o winie i ewentualnej karze. – Kończy Komendant Grzegorz Kondracki
Rozmawialiśmy także ze Strażnikiem Kampinoskiego Parku Narodowego Panem Wojciechem Różańskim. Zwrócił on uwagę na dalekosiężne skutki obecności psów w ekosystemach leśnych:
– Nawet jeżeli zwierzę roślinożerne - sarna, zając, myszka leśna, wiewiórka napotyka na ślad zapachowy po przejściu psa, napotyka się tak naprawdę na zapach drapieżcy. To może powodować na przykład wokół jakiegoś niewielkiego zbiornika wodnego, odcięcie pewnych zwierząt od dostępu do wody. One się boją, one nie przekroczą nawet przez kilka dni śladu drapieżnika, żeby napić się wody. – mówi Wojciech Różański
Zwierzęta mogą nie podejść do wodopoju przez kilka dni, co w okresach suszy może mieć katastrofalne skutki. Innym problemem jest zachowanie psów puszczonych luzem. Psy mogą również niszczyć gniazda ptaków lęgowych, a nawet doprowadzać do śmierci piskląt.
– Takie zwierzę zaczyna zachować się jak rasowy drapieżca - penetruje. Może kilka metrów od ścieżki leżeć młode zwierzę jeleniowate. Matki się oddalają, przychodzą tylko nakarmić te maluchy. Maluchy leżą nie pilnowane. Nawet jeżeli to jest mały piesek i nie zrobi temu zwierzęciu krzywdy to zostawi swój zapach. Może matka wróciwszy, wyczuwszy taki zapach może uznać, że jest zagrożenie i odejść i porzucić to maleństwo. Poza tym, oprócz tych takich malowniczych sarenek, jelonków, małych łoszaków - mamy mnóstwo gniazd, dużo ptaków, które gniazdują na ziemi. Psy węsząc natykają się na takie gniazda i albo zjadają, albo w sposób inny niszczą jajka, pisklęta. To są kolosalne straty dla przyrody. – tłumacz Pan Różański.
Nie tylko przyroda może ucierpieć na skutek obecności psów w lasach, ale również same zwierzęta domowe są narażone na ryzyko. Jak ostrzega Pan Różański:
– Mamy tutaj dosyć liczną populację wilka. Dla wilka pies jest konkurentem i pokarmem jednocześnie. Więc dosyć często psy, które się zawieruszyły, już nie wracają. Nie ma już tego zwierzęcia, zostało pożarte.
Wilki coraz częściej przystosowują się do obecności ludzi, dlatego nie trzeba daleko zapuszczać się w las, by pies znalazł się w niebezpieczeństwie.
Obecność psów w parkach narodowych może również wpływać na rozprzestrzenianie się chorób i pasożytów.
– Zarówno zwierzęta dziko żyjące, jak i te nasze domowe, mają przeróżne choroby, mają pasożyty. To wszystko stanowi zagrożenie. O ile dbamy o naszych domowych pupilów, to mimo wszystko one coś mogą mieć, mogą mieć pasożyty i mogą być na coś chore. Przenoszą tą chorobę. Bardzo często wektorem takim są odchody. Dla nas ludzi, odchody są czymś obrzydliwym, dla zwierząt są przedmiotem zainteresowania, czasem pokarmem. A w odchodach mogą być jajeczka pasożytów. I to zarówno odchody zwierząt leśnych, które psa zainteresują, jak i odchody psa, które pies pozostawi w lesie, mogą być właśnie takim nośnikiem. – wyjaśnia Strażnik.
Pan Wojciech opisuje przypadek, który miał miejsce rok temu.
– Na naszych oczach człowiek wpuścił do lasu psa, żeby się wybiegał. Gdy podeszliśmy bliżej, pan powiedział - "pies jest chory, od czterech dni ma biegunkę. Byliśmy u weterynarza i pomyślałem sobie, żeby wyszedł trochę po lesie pobiegał”.
Nie wiadomo, jaka była przyczyna tej biegunki. Ale jeżeli wejdzie na to lis, wilk, może też dostać tej biegunki. Tylko on już nie pójdzie do weterynarza, może paść i może paść też cała populacja. Choroby się przenoszą błyskawicznie. – opowiada Pan Wojciech.
Pies, nawet zabezpieczony obrożą przeciw kleszczom, może przynieść kleszcze do domu.
– Jeżeli pozwolimy temu psu pobiegać przyniesie on kleszcza. To, że pies ma obrożę, to nie znaczy, że kleszcz na nim nie będzie. Ten kleszcz wraca do nas do domu. Razem z tym psem i przechodzi na nas. On w psa się nie wgryzie, bo te środki zabezpieczające chronią psy przed tym, ale nadal te kleszcze, stanowią zagrożenie z kolei dla nas. – mówi dalej.
– Psy jeżeli są w lesie mają być na uwięzi. Mamy ograniczyć do minimum kontakt przyrody z psem i psa z przyrodą. To jest tak jak powiedziałem na początku niezwykle przykre. To taka represja. Ten pies zrobi sporo samą swoją obecnością. – tłumaczy.
Psy w lesie powinny być trzymane na uwięzi, aby minimalizować kontakt z przyrodą i zapobiec sytuacjom, które mogą wywołać stres u innych ludzi, zwłaszcza tych, którzy boją się psów. Pozwolenie psu na swobodne bieganie, szczególnie na długiej smyczy, stwarza ryzyko niebezpiecznych sytuacji, takich jak zderzenie z rowerzystą czy przerażenie u osób obawiających się psów. Choć apeluje się o odpowiedzialność właścicieli psów, to ostateczna decyzja należy do nich.
– Jest jeszcze jeden aspekt bardzo często podkreślany przez ludzi, którzy psów nie lubią lub psów się boją. Moją fobię, mają lęki, Nawet nieduży piesek szczekający, hałasujące może wywołać stres, może wywołać przerażenie u człowieka, który się psów zwyczajnie boi. A przecież skoro już dopuściliśmy ruch turystyczny na szlakach to musimy pamiętać o tym, że ludzie wszyscy mają prawo z tego ruchu, korzystać jeśli przestrzegają prawa. Więc dawanie możliwości psu, że on do kogoś podbiegnie i się do niego przytuli, bo nam się wydaje on jest fajny pies, ale ten ktoś może strasznie się tego psa bać. Czasem psy biegają na długich linkach i mamy dosyć szeroki ten szlak, to jest czasem droga. Ja idę sobie po lewej stronie drogi, mój pies idzie po prawej. Między nami jest linka - jedzie rowerzysta ma prawo być, wpadnie na tą linkę - kolejne zagrożenie, kolejne niebezpieczeństwo dla człowieka, dla psa. – mówi Pan Wojciech.
Obecnie wprowadzanie psów do parku narodowego jest zabronione, a puszczanie ich luzem może skutkować mandatem. W przyszłości planowane jest dopuszczenie psów na określonych trasach, jednak wyłącznie na smyczy. Strażnicy podkreślają, że psy stanowią zagrożenie dla dzikiej przyrody, ale również same są narażone na niebezpieczeństwa. Warto pamiętać, że obecność psa w lesie może mieć konsekwencje nie tylko dla jego właściciela, ale także dla całego ekosystemu.
– To są wszystko bardzo konfliktowe sytuacje, dlatego możemy tylko apelować, możemy prosić, możemy tłumaczyć, ale to człowiek decyduje o tym, czy odepnie te smycz czy odepnie tą linkę, czy uzna, że ten jego piesek jest taki fajny, że może sobie pobiegać. My wiemy, że nie. Ale ludziom bardzo trudno jest to wytłumaczyć. – kończy Pan Różański.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.